Ciepłownictwo – to biznes długoterminowy
Ciepłownictwo – to biznes długoterminowy. Fot. Pixabay
67% mieszkańców jest skłonnych zapłacić więcej za ciepło systemowe, pod warunkiem że będą przekonani, iż jest coraz bardziej zielone, ekologiczne. Trzy filary transformacji energetycznej: dobre prawo, które równoważy interes przedsiębiorcy i odbiorcy, dostępność technologii oraz edukacja – to płaszczyzna wspólna i dla przedsiębiorstw ciepłowniczych, i dla odbiorców.
Zobacz także
Grupa GPEC Automatyzacja w ciepłownictwie
W dobie wzrastających kosztów energii i rosnącej świadomości ekologicznej, cyfryzacja i automatyzacja stają się kluczowymi narzędziami optymalizacji zużycia ciepła w budynkach wielorodzinnych.
W dobie wzrastających kosztów energii i rosnącej świadomości ekologicznej, cyfryzacja i automatyzacja stają się kluczowymi narzędziami optymalizacji zużycia ciepła w budynkach wielorodzinnych.
Grupa GPEC Nowoczesne technologie w ciepłownictwie? To się już dzieje!
Cyfryzacja i nowoczesne technologie coraz silniej wkraczają w różne dziedziny życia, w tym także w ciepłownictwo. Jednym z takich rozwiązań jest oferowany przez Grupę GPEC projekt „Inteligentny Węzeł”,...
Cyfryzacja i nowoczesne technologie coraz silniej wkraczają w różne dziedziny życia, w tym także w ciepłownictwo. Jednym z takich rozwiązań jest oferowany przez Grupę GPEC projekt „Inteligentny Węzeł”, który optymalizuje zużycie energii, zachowując komfort cieplny w budynkach.
Fortum Power and Heat Polska Jak zapewnić skuteczne i kompleksowe wsparcie w monitorowaniu parametrów pracy węzła cieplnego?
W dobie nowoczesnych technologii zarządzanie systemami ciepłowniczymi wchodzi na zupełnie nowy poziom, oferując zarządcom budynków innowacyjne narzędzia. Jednym z kluczowych elementów tych rozwiązań jest...
W dobie nowoczesnych technologii zarządzanie systemami ciepłowniczymi wchodzi na zupełnie nowy poziom, oferując zarządcom budynków innowacyjne narzędzia. Jednym z kluczowych elementów tych rozwiązań jest stały nadzór nad parametrami pracy węzłów cieplnych. Jak te innowacje wpływają na efektywność pracy, bezpieczeństwo budynków i komfort mieszkańców?
Z Jackiem Szymczakiem – prezesem Izby Gospodarczej Ciepłownictwo Polskie – o ciepłownictwie systemowym w obliczu wymagań dyrektyw unijnych, transformacji i przyszłości tego sektora oraz cenach energii cieplnej rozmawia Krzysztof Cichowski.
Krzysztof Cichowski (K.C.): Co Prezes Izby Gospodarczej Ciepłownictwo Polskie – pan Jacek Szymczak – chciałby przekazać odbiorcom ciepła systemowego?
Jacek Szymczak (J.S.): Mamy to szczęście w Polsce, że ciepłownictwo systemowe należy do jednego z najbardziej rozwiniętych w Unii Europejskiej. A w warunkach polskich oznacza to, że ciepło systemowe dostarczane jest dzisiaj do ponad 52% gospodarstw domowych. To są ostatnie dane Głównego Urzędu Statystycznego.
K.C.: Gospodarstw domowych w ogóle, czy w budownictwie wielorodzinnym?
J.S.: Do gospodarstw domowych w ogóle. W naszej strukturze odbiorców mieszkańcy budynków jednorodzinnych stanowią około 2%. A więc praktycznie odbiorcami ciepła systemowego są gospodarstwa domowe w budownictwie wielorodzinnym.
Zobacz także: Ceny energii – podwyżki drakońskie, czy nie?
K.C.: Zatem ciepło dostarczane do budownictwa wielorodzinnego w dużych miastach to niemal wyłącznie ciepło systemowe?
J.S.: Wyłącznie może nie. Ale można przyjąć, że w miastach naszego kraju około 60% dostawy ciepła jest realizowane przez ciepło systemowe. I dlatego odbiorcy domowi są dla nas bardzo ważnym partnerem. I co istotne, nie tylko w ramach działalności bieżącej, ale również mając na uwadze transformację naszego sektora. Otóż stawiane są naszemu sektorowi liczne wymogi, wynikające z przepisów unijnych, poczynając od dyrektywy o emisjach z dużych źródeł spalania (tzw. IED), średnich źródeł (tzw. MCP), poprzez dyrektywę ETS (określającą europejski system handlu uprawnieniami do emisji CO2), dyrektywę o odnawialnych źródłach energii, a kończąc na dyrektywach o efektywności energetycznej oraz o charakterystyce energetycznej budynków.
K.C.: Na ile są to istotne, a może i groźne dla odbiorców, wymagania? A może nie groźne, a wręcz przeciwne – przyjazne?
J.S.: Wymagania zawarte w tych dyrektywach są rzeczywiście istotne, zarówno dla odbiorców, jak i dla wytwórców oraz dostawców ciepła. Z punktu widzenia odbiorców szczególne znaczenie ma dyrektywa o ETS. Przede wszystkim dlatego, że przedsiębiorstwa ciepłownicze są zobowiązane do corocznych zakupów uprawnień do emisji dwutlenku węgla, co stanowi istotny, dodatkowy koszt, oczywiście doliczany do jednostki sprzedawanego ciepła. Dzisiaj jedno uprawnienie kosztuje około 70 euro, a jeszcze pięć lat temu kosztowało kilka euro. Jak widać, jest to znaczący wzrost kosztów prowadzenia działalności sektora.
Druga sprawa, która wydarzyła się wraz z początkiem wojny w Ukrainie, to znaczny wzrost kosztów nośników energii: węgiel podrożał od 300% do 600%. Uściślając – krajowy o 300%, a importowany o 600%. Natomiast gaz podrożał o 500%. Musiało się to więc przełożyć na wzrost cen ciepła systemowego od kilkudziesięciu do kilkuset procent. I dlatego, co zaznaczyłem na wstępie, nie jest to jakieś puste określenie, iż odbiorcy są naszym partnerem najważniejszym w bieżącej działalności, ale również w planach, związanych z transformacją energetyczną naszego sektora, czyli z koniecznymi inwestycjami, wynikającymi ze wspomnianych, unijnych przepisów. Ważna jest również dyrektywa o efektywności energetycznej, która wprowadza pojęcie efektywnego systemu ciepłowniczego. To Dyrektywa z dnia 13 września 2023 r. w sprawie efektywności energetycznej oraz zmieniająca rozporządzenie (UE) 2023/955, zwana Dyrektywą EED. Stawiane tu wymogi systemom ciepłowniczym muszą być spełnione przez przedsiębiorstwa ciepłownicze. Przy czym tego warunku nie można mieszać z efektywnością energetyczną. Tu chodzi o to, by w naszych sieciach była odpowiednia ilość ciepła zielonego, odpadowego albo z kogeneracji. I dlatego tak ważne stają się inwestycje.
Należy też pamiętać o Dyrektywie z dnia 12 marca 2024 roku o charakterystyce energetycznej budynku (zwanej jako Dyrektywa EPBD) stanowiącej, iż od 2030 roku wszystkie nowe i modernizowane budynki mają być zasilane jedynie ciepłem odpadowym, ciepłem zielonym albo ciepłem dostarczanym, ale przez efektywne systemy ciepłownicze. Czyli przed nami olbrzymie inwestycje, aby spełnić te wymagania.
K.C.: Ależ przed nami raptem 6 lat!
J.S.: Otóż to! I dlatego skupiamy się obecnie nad zapewnieniem sobie maksymalnie dużo zewnętrznych źródeł finansowania. Aby podołać nakładom inwestycyjnym z jednej strony, a z drugiej – im więcej będzie środków wspierających, czy to unijnych, czy krajowych, to wiadomo, iż będzie się to w mniejszym stopniu przekładało potem na koszt jednostkowy ciepła.
KC: Ale czy to oznacza przebudowę źródeł?
J.S.: Tak, przebudowę źródeł na pewno, ale i działalność poprawiającą efektywność energetyczną, czyli zmniejszającą koszty. Trzeba powiedzieć, że dzisiaj jeszcze sześćdziesiąt parę procent w strukturze nośników energii – to węgiel, około dziewięciu procent – gaz, a odnawialne źródła to dwanaście procent.
K.C.: Przepraszam, brakuje nieco do stu procent...
J.S.: To inne nośniki. Urząd Regulacji Energetyki podaje w kategorii „inne” takie nośniki, jak olej lekki, ciężki. W kategorii „inne” znajdzie się także nieliczne ogrzewanie elektryczne. Jednak te główne – węgiel i gaz – obciążone są uprawnieniami do emisji. Czyli teraz musimy znaleźć pieniądze na to, żeby przede wszystkim odchodzić od węgla. Bo węgiel jest najbardziej kosztotwórczy i najbardziej emisyjny. Gaz ziemny będzie paliwem przejściowym, głównie w dużych systemach. Bowiem nie da się źródła o mocy zainstalowanej kilkaset lub tysiąc megawatów zastąpić w 100 procentach tylko źródłami odnawialnymi. Oczywiście w dużych systemach też będą powstawać źródła odnawialne oraz znacznemu zwiększeniu ulegnie wykorzystanie ciepła odpadowego.
K.C.: Ano właśnie, przecież źródła zaopatrujące duże miasta w Polsce to są gigawaty.
J.S.: I dlatego gaz będzie paliwem przejściowym, bo po pierwsze emisja CO2 z gazu jest dwukrotnie niższa niż z węgla, czyli jest dwukrotnie niższy koszt uprawnienia do emisji. I to się przekłada pozytywnie dla naszych odbiorców.
Dwa – gaz jest czystym paliwem. I nie grozi nam zwiększenie niskiej emisji. A emisje inne typu NOx, pyły, siarka są bez porównania mniejsze niż (7:49) w przypadku emisji z węgla. I to na pewno będzie się działo w dużych miastach. W małych i średnich będzie duży wzrost wszelakich źródeł odnawialnych, choć i w tych systemach pracują już i będą pracować silniki gazowe.
Ponadto, tam gdzie jest to możliwe powstanie też kilka instalacji odzyskiwania ciepła z odpadów, ale również w dużym zakresie wykorzystywane będą pompy ciepła. I w dużym zakresie, mam nadzieję, że w coraz większym, będzie wykorzystywana energia wiatrowa i elektryczna do ogrzewania. Na przykład w kotłach elektrodowych. Ale pod warunkiem, że uzyska się na poziomie Unii Europejskiej takie przepisy, że jeżeli energia elektryczna dostarczona do kotła elektrodowego będzie uznana za zieloną, to wyprodukowane w tym kotle ciepło też będzie uznane za zielone.
Wspomniałem o wiatrakach. Będzie rozwijana technologia „power to heat”. To jest tzw. „sector coupling”, czyli łączenie sektorów, bowiem ciepłownictwo jest sektorem interdyscyplinarnym. Jeśli mamy takie źródło energii elektrycznej produkowanej przez wiatrak, to często mamy niedobór lub nadmiar energii. W związku z tym chodzi o to, żeby zagospodarować nadmiar energii produkowanej przez wiatraki. I dlatego rozwiązaniem na większą, a docelowo na dużą skalę, będą sezonowe magazyny ciepła. Bo wtedy nadmiar energii elektrycznej kierowany jest do sezonowego magazynu ciepła, które może być wykorzystywane w najbardziej efektywny dla systemu i odbiorców sposób.
K.C.: Magazyny ciepła to przecież ogromna inwestycja...
J.S.: Szczególnie jeśli chodzi o magazyny sezonowe. Bo teraz już kilka magazynów dobowych funkcjonuje przy elektrociepłowniach i one znakomicie uelastyczniają całą produkcję. Można w każdym momencie naładować, na przykład odpalić taki kocioł gazowy i wyprodukować energię elektryczną, gdy jest zapotrzebowanie systemu energetycznego, ale niekonieczne zapotrzebowanie na ciepło. I teraz, jeśli zmagazynuje się, na przykład przez następne 24, czy 48 godzin, można wykorzystywać to ciepło z magazynu do przygotowania ciepłej wody użytkowej. Oznacza to, że wykorzystanie paliwa do produkcji energii elektrycznej i ciepła jest maksymalnie efektywne, co również przekłada się na ceny. Ale teraz nie chciałbym się skupiać na samych technologiach wdrażanych w ramach transformacji. Należy tu podkreślić, że jest jeszcze szereg nie tylko celów ilościowych, ale i jakościowych, wynikających z dyrektyw i określonych w czasie. Równolegle postulujemy już od lat, np. o wprowadzenie systemowej, efektywnej ochrony gospodarstw domowych. Dlaczego to jest ważne? Jak się rozpoczęła wojna w Ukrainie i wspomniane podwyżki o kilkaset procent na paliwa, to się przełożyło na podwyżki cen ciepła o kilkaset albo kilkadziesiąt procent. W roku 2022 ówczesny rząd podzielił rynek odbiorców. Na początek wprowadził ustawową ochronę gospodarstw domowych, które miały to szczęście, że znajdowały się w budynkach wielorodzinnych, należących do spółdzielni i wspólnot i miały własne źródła gazowe. I tylko te gospodarstwa domowe zostały ochroną objęte.
K.C.: Zatem ci korzystający z ciepła systemowego, nie dość że mieli trzykrotne wyższe opłaty za ciepło, to z ich podatków były finansowane budynki, które miały kotłownie własne, to przecież jest karykaturalne!
J.S.: Od razu postulowaliśmy, żeby rozszerzyć dopłaty na wszystkich. Natomiast drugą decyzją, która dzieliła niestety była ustawa o dodatku węglowym. Po trzy tysiące złotych dostawały te gospodarstwa, które miały kotły węglowe. Jeżeli na jeden kocioł przypadały trzy gospodarstwa – to każde wzięło po 3000 zł. I tak było przez pewien czas, dopiero później został dostrzeżony ten błąd. Natomiast ważniejsze jest to, że zamiast rozwiązania kompleksowego znów tylko część gospodarstw była chroniona.
K.C.: Kosztem wszystkich podatników?
J.S.: Wszystkich, ale 52% gospodarstw nadal nie było chronionych. I dopiero we wrześniu 2022 roku weszła ustawa o szczególnych rozwiązaniach w stosunku do niektórych źródeł ciepła, która chroniła odbiorców ciepła systemowego. Założono, że ceny nie mogą wzrosnąć więcej niż o 40% w stosunku do cen, które były zatwierdzone przez Prezesa URE na koniec września 2022 roku.
K.C.: No to przecież przedsiębiorstwa ciepłownicze ponosiły straty.
J.S.: Na tym właśnie polegała ta ustawa i postulowaliśmy o to, by Skarb Państwa poniósł część kosztów. My bowiem zatwierdzaliśmy taryfy u Prezesa URE zgodnie z kosztami. Jeżeli taryfa określała, że cena jednostki ciepła wynosi 100 jednostek, a mogliśmy zafakturować odbiorcę na poziomie 70 jednostek, to tak robiliśmy. Natomiast 30 jednostek, po odpowiednim udokumentowaniu, zwracał zarządca rozliczeń, czyli inaczej spółka Skarbu Państwa, która dostawała środki budżetowe.
Ustawa była trzykrotnie nowelizowana, funkcjonowała przez końcówkę 2022 roku i przez cały 2023 rok. Bardzo staraliśmy się przy zmianie rządu, żeby było przedłużenie systemu ochrony gospodarstw domowych również po 2023 roku. I jedną z pierwszych ustaw przyjętych przez nowy parlament była ustawa przedłużająca ochronę gospodarstw domowych, korzystających z ciepła systemowego, do połowy 2024 roku. Czyli teraz do końca czerwca. Jeszcze udało się nam wprowadzić kilka innych korekt, usprawniających rozliczenie pomiędzy przedsiębiorstwem a zarządcą rozliczeń, czyli Skarbem Państwa.
Zyskaliśmy czas na wprowadzenie jakiegoś rozwiązania, chroniącego systemowo i przez dłuższy czas. Bo naszym postulatem jest to, żeby nie tylko wprowadzać rozwiązania chroniące gospodarstwa domowe na czas kryzysu, kiedy ceny paliw rosną skokowo, ale – wziąwszy pod uwagę konieczne nakłady inwestycyjne – żeby zapewnić bezpieczeństwo dostaw. Naszym zdaniem powinna być prowadzona systemowa ochrona gospodarstw domowych na czas transformacji, czyli na czas zrealizowania inwestycji, które pozwolą odejść od kosztu uprawnienia do emisji CO2. Przecież źródła OZE, ciepło odpadowe nie są obarczone tym kosztem. Poprawią efektywność energetyczną i zmniejszą koszty naszych odbiorców. Dlatego pozytywnie odebraliśmy ustawę o tzw. bonie energetycznym. W tej ustawie mówi się, m.in. o zamrożeniu cen energii elektrycznej, gazu. Ale z naszego punktu widzenia, czyli sektora ciepłownictwa, najistotniejsze jest to, że ochrona gospodarstw domowych przed skokami cen ciepła systemowego będzie przedłużona do połowy 2025 roku.
Zyskaliśmy więc, we wspólnym interesie i ciepłowników, i gospodarstw domowych czas na to, żeby bardziej kompleksowo podejść do ochrony i wypracować rozwiązanie ustawowe na okres kilkuletni transformacji sektora.
K.C.: Brzmi to optymistycznie. Oby te inwestycje spełniały wymogi, wynikające z przepisów unijnych i krajowych.
J.S.: Unijne przekładają się na krajowe. Nie wolno jednak zapominać, że ciepłownictwo to układ naczyń połączonych. Według mnie są trzy filary transformacji. Pierwszy – to dobra legislacja, która zapewnia dobrą rentowność przedsiębiorcy. Bo jeśli nie jest przedsiębiorstwo rentowne, to nie ma wsadu własnego, nie może korzystać z pieniędzy pomocowych i z rynku finansowego. Po drugie, musi zapewnić pomoc dla gospodarstw domowych. I po trzecie, musi również zapewnić zewnętrzne źródła finansowania, krajowe i unijne. I to jest ta dobra legislacja.
Drugi filar to jest dostępność nowych technologii. O to nie muszę się obawiać, bo technologie są i to te najnowocześniejsze, stosowane w najbardziej rozwiniętych systemach ciepłowniczych w Unii Europejskiej. U nas są też one stosowane, ale pozostaje jeszcze kwestia skali.
I trzeci filar – to edukacja. Edukacja nie tylko na poziomie przedsiębiorstw, żeby przekazywać wiedzę o rozwiązaniach, co jest dla mnie oczywiste. Ale również edukacja po stronie odbiorców. Od szesnastu lat prowadzimy program promocji ciepła systemowego. My, jako Izba, wprowadziliśmy markę produktową „ciepło systemowe”, gdzie jest określonych siedem grup docelowych, począwszy od mieszkańca, czyli gospodarstwa domowego, poprzez podmiot, z którym mamy umowę o sprzedaży ciepła, a więc wspólnoty, spółdzielnie, TBS-y, zarządy budynków komunalnych, poprzez projektantów, inwestorów, media, władze lokalne i władze państwowe. Pokazujemy zalety ciepła systemowego. Na przykład w 2022 roku wprowadziliśmy kampanię reklamową, którą prowadzimy do dzisiaj, czy „20 stopni dla klimatu”.
K.C.: Skąd ten pomysł?
J.S.: Kiedy jeszcze nikt nie myślał o tym, że będzie wojna w Ukrainie i będą drastyczne podwyżki cen paliwa, przeprowadziliśmy badania, z których wynikało, że średnia temperatura w naszych gospodarstwach domowych jest na poziomie 22°C. Jednocześnie zwróciliśmy się do Politechniki Warszawskiej i do Polskiego Towarzystwa Alergologicznego o wykonanie dla nas analiz. Politechnika Warszawska stwierdziła, że jeśli będziemy w stanie zmniejszyć średniorocznie we wszystkich gospodarstwach domowych, tam gdzie ciepło systemowe dociera, temperaturę o dwa stopnie Celsjusza, to zaoszczędzimy milion ton węgla w skali roku i wyemitujemy mniej o dwa miliony ton CO2. Zaś prof. Bolesław Samoliński z Polskiego Towarzystwa Alergologicznego stwierdził, że optymalna temperatura dla naszego dobrego samopoczucia, dla dobrego funkcjonowania układu oddechowego, to 20°C. Przeliczaliśmy, że jeśli by gospodarstwo domowe zmniejszyło temperaturę średniorocznie o wspomniane dwa stopnie, to zaoszczędziłoby na rachunkach około 7–8%.
Te trzy aspekty – środowiskowy, zdrowotny i ekonomiczny – zaczęliśmy więc promować jako organizacja zrzeszająca przedsiębiorstwa, które żyją ze sprzedaży ciepła. Reakcje były różne. Nie brakowało stwierdzeń, że obniżamy sobie przychody. Tylko, że bardzo szybko wszyscy się przekonali, iż to może być obniżenie jednorazowe. Ale my prowadzimy biznes długoterminowy, a inwestycje, które na przykład poprawią efektywność energetyczną, poszerzą zakres usług. My prowadzimy od kilku lat w ramach promocji ciepła systemowego „lekcje ciepła”. W 2019 roku podczas „zrównoważonego tygodnia energetycznego” (duża konferencja organizowana przez Komisję Europejską), nasz program edukacyjny „lesson of heat” dostał nominację do nagrody w kategorii „młodość”. Czyli na kilkaset projektów z tej kategorii z całej Unii Europejskiej tylko trzy projekty dostały taką nominację. A „lekcje ciepła” opracowaliśmy wraz z metodykami i one funkcjonują. Przygotowano w ramach tego programu poradniki dla nauczycieli, jak przeprowadzać takie lekcje edukacyjne dla klas I–IV.
Do tej pory ponad 600 tysięcy dzieci z całej Polski miało te „lekcje ciepła”, uczące jak korzystać racjonalnie z ciepła i pokazujące też zalety. Pokazaliśmy, że ciepło systemowe efektywnie obniża niską emisję. Bo wciąż bardzo często mieszkańcom pojęcie „niska emisja” kojarzy się z mało szkodliwą emisją. A z powodu niskiej emisji, jak podają statystyki, w Polsce umiera rocznie około 45 tysięcy osób. A niska emisja to jest przede wszystkim tzw. pm, czyli drobne pyły 2,5 µm i 10 µm oraz benzoalfapiren, jako węglowodór nasycony, rakotwórczy. I nasze badania potwierdzają, że jeśli zamiast indywidualnego kotła węglowego korzysta się z ciepła systemowego to stukrotnie spada emisja pyłów 2,5 µm i 10 µm i dwustukrotnie emisja benzoalfapirenu. I to są te wartości, które komunikujemy odbiorcom. Obecnie pracujemy nad programem dla klas wyższych.
K.C.: Czy przynosi to skutek?
J.S.: Wszystkie nasze działania w ramach programu promocji przynoszą efekty. Co trzy, cztery lata badamy te efekty. Ostatnie badanie pokazało, że 67% naszych mieszkańców jest skłonnych zapłacić więcej za ciepło systemowe, pod warunkiem że będzie przekonane, iż jest coraz bardziej zielone, ekologiczne. I dlatego mówię, że te trzy filary transformacji: dobre prawo, które równoważy interes przedsiębiorcy i odbiorcy, dostępność technologii oraz edukacja szeroko rozumiana – to jest płaszczyzna wspólna i dla przedsiębiorstw ciepłowniczych i dla odbiorców.
O tych problemach mówiłem na dwóch konferencjach organizowanych przez Izby Inżynierów Budownictwa podczas Targów „Budma”. Tam miałem możność dowiedzieć się, jak projektanci termomodernizują budynki, ale także jak chcą poprawić jakość energetyczną tych budynków. Zwróciłem uwagę na jedną niebezpieczną rzecz. Po pierwsze, oni stosowali kolektory słoneczne do podgrzewu wody dla uzyskania ciepłej wody użytkowej, czyli generowali nakłady. A jest coś takiego jak WPC, czyli wskaźnik energii odnawialnej w sieciach. My jesteśmy jako przedsiębiorstwa zobowiązani, żeby zachowywać coraz wyższe standardy, czyli bez sensu jest wyrzucać pieniądze na montowanie takich kolektorów słonecznych, bo ten sam efekt energetyczny osiągnie się korzystając z ciepła systemowego, jeśli tylko takie budynki są w zasięgu sieci ciepłowniczych.
K.C.: Dziękuję za rozmowę.