Składowiska śmieci to tykająca bomba
Składowiska śmieci to tykająca bomba. Fot. pixabay
Rzut oka na krajową mapę wystarczy, by uświadomić sobie, że nikt nie może czuć się w pełni bezpieczny. Wszystko przez pożary składowisk odpadów.
Zobacz także
Bank Pocztowy S.A. Kredyt na OZE dla spółdzielni i wspólnot
Wysokie ceny energii, termomodernizacji oraz ogólnego utrzymania budynków będą dla spółdzielni i wspólnot mieszkaniowych coraz większym wyzwaniem. W obliczu takiej sytuacji Bank Pocztowy wychodzi naprzeciw...
Wysokie ceny energii, termomodernizacji oraz ogólnego utrzymania budynków będą dla spółdzielni i wspólnot mieszkaniowych coraz większym wyzwaniem. W obliczu takiej sytuacji Bank Pocztowy wychodzi naprzeciw potrzebom lokalnych społeczności, oferując korzystne rozwiązanie w postaci Kredytu na OZE (Odnawialne Źródła Energii).
Bank Pocztowy S.A. Finansowanie OZE – łatwiej, szybciej, prościej. Bank Pocztowy oferuje kredyt na korzystnych warunkach
Wychodząc naprzeciw potrzebom Spółdzielni i Wspólnot Mieszkaniowych, Bank Pocztowy oferuje elastyczny Kredyt na OZE o dowolnej wysokości, jednak nie niższy niż 10 tysięcy złotych. Jak przyznaje Paweł Andrzejczyk,...
Wychodząc naprzeciw potrzebom Spółdzielni i Wspólnot Mieszkaniowych, Bank Pocztowy oferuje elastyczny Kredyt na OZE o dowolnej wysokości, jednak nie niższy niż 10 tysięcy złotych. Jak przyznaje Paweł Andrzejczyk, Dyrektor Departamentu Bankowości Instytucjonalnej Banku Pocztowego, kredyt na odnawialne źródła energii (OZE) to odpowiedź na rosnące zapotrzebowanie Wspólnot i Spółdzielni Mieszkaniowych, które chciałyby w najbliższym czasie sfinansować projekty związane z efektywnością energetyczną.
ROCKWOOL Polska Sp. z o.o. Fotowoltaika na dachu płaskim z płytami HARDROCK
Panele fotowoltaiczne z coraz większym natężeniem wrastają w miejską tkankę, uwalniając nas od wysokich rachunków za prąd. Montowane są nie tylko na dachach domków jednorodzinnych czy biurowców, ale również...
Panele fotowoltaiczne z coraz większym natężeniem wrastają w miejską tkankę, uwalniając nas od wysokich rachunków za prąd. Montowane są nie tylko na dachach domków jednorodzinnych czy biurowców, ale również uczelni, szkół, bibliotek czy kompleksów rekreacyjnych. Nadchodzące inicjatywy UE zobowiążą właścicieli budynków do instalowania paneli fotowoltaicznych na płaskich dachach powyżej 250 m2 na budynkach użyteczności publicznej i komercyjnych od 2027 r., wspierając przyspieszony wzrost do 600 GW.
Statystycznie dochodzi do nich co trzy dni. Płonie wszystko: tworzywa sztuczne, tekstylia, niebezpieczne chemikalia, samochody, sprzęt elektryczny, stare meble, zużyte opony samochodowe i tektura. – Jeżeli oddychamy toksynami, to cały organizm jest zatruty – mówi dr Anna Prokop-Staszecka, kierownik oddziału pulmonologii w szpitalu Jana Pawła II w Krakowie.
Przepis na eko-katastrofę
Okazuje się, że w Polsce składowiska płoną często. W Janowie (woj. mazowieckie) ogień pojawił się 10 stycznia 2020 r. Stojące zbiorniki z kwasem siarkowym pod wpływem temperatury rozszczelniły się, a znajdująca się w środku substancja wsiąkła w ziemię. W Nowinach (woj. świętokrzyskie) ktoś zgromadził odpady chemiczne w beczkach i pojemnikach typu mauser, łącznie kilka tysięcy litrów. Ogień pojawił się na tym nielegalnym składowisku dwukrotnie: w lutym i kwietniu 2020 r. Do powietrza przedostały się lotne związki organiczne, amoniak, styren, aceton i inne niezidentyfikowane substancje. Inspektorzy ochrony środowiska stwierdzili, że oba wydarzenia miały negatywny wpływ na środowisko. Mogły także zagrażać zdrowiu mieszkającej w okolicy ludności.
To tylko dwa przykłady, bo lista pożarów liczy 754 pozycje. Dokładnie tyle razy płonęły w Polsce składowiska odpadów od 2017 do 2022 r. Tak wynika z opublikowanego niedawno raportu Najwyższej Izby Kontroli. Oznacza to, że do pożarów składowisk dochodzi w Polsce statystycznie co trzy dni. Tegoroczny lipcowy pożar w Zielonej Górze nie był więc wyjątkiem od reguły, a jedynie ją potwierdzał. Jak donoszą media, niedługo potem doszło do pożaru składowiska w Wołominie, później w Sulejowie, paliło się komunalne składowisko śmieci w Otwocku, i tak dalej, i tak dalej… Przy okazji głośno się zrobiło o bydgoskiej fabryce Nitro-Chem, która jest największym w państwach członkowskich NATO producentem trotylu (10 tys. ton rocznie) i eksportowym liderem w polskiej branży zbrojeniowej (80%). Niebezpieczne odpady z Nitro-Chemu trafiały w ręce mafii śmieciowej i do tej pory zalegają na wielu nielegalnych składowiskach w Polsce.... „Napęczniałe zbiorniki grożące eksplozją, intensywny odór, groźne wycieki. Łatwopalne, żrące i toksyczne chemikalia. W okolicach Warszawy odkryliśmy kolejne miejsca, gdzie nielegalnie zalegają niebezpieczne odpady, m.in. z produkcji trotylu, czym w Polsce zajmuje się wyłącznie państwowa spółka Nitro-Chem” – informują autorzy1.
– Przykładowo Rojków, 30 kilometrów na wschód od centrum Warszawy. Na terenie zakładu zajmującego się recyklingiem rozpuszczalników porzucono setki ton niebezpiecznych odpadów. Wśród nich te, powstające podczas produkcji trotylu. To historia podobna do setek innych w Polsce. Odpady zgromadzone w beczkach i 1000-litrowych zbiornikach nazywanych mauzerami zalegają w hali i na placu przed budynkiem. – W powietrzu czuć silny, toksyczny zapach, a w hali wypełnionej po sufit zbiornikami nie da się swobodnie oddychać. Niecałe 100 metrów od porzuconych chemikaliów mieszkają ludzie! – Zdaniem ekspertów, to tykająca bomba i poważne zagrożenie dla życia i zdrowia ludzi.
„Pytam pacjentów, gdzie mieszkają”
– Żadna substancja toksyczna, którą wdychamy wraz z dymem nie jest dobra dla funkcjonowania układu oddechowego – nie ma wątpliwości dr Prokop-Staszecka, która nie jedno na swoim oddziale widziała, gdyż leczeniem płuc zajmuje się od ponad 40 lat.
– W płucach widać wszystko, co dzieje się w organizmie. Jeżeli oddychamy toksynami, to cały organizm jest zatruty. To nie jest kwestia tylko tego, że płuca mogą zostać uszkodzone. To się przekłada na nasze serce czy mózg, które są wrażliwe na niedotlenienie i trucizny w powietrzu – mówi. I dodaje, że w wyniku pożarów składowisk mieszkające w pobliżu osoby są narażone nie tylko na nagłe dolegliwości, ale także takie, które mogą się ujawnić dopiero po dłuższym czasie.
– Z natychmiastowymi objawami mają do czynienia lekarze na szpitalnych oddziałach ratunkowych, to: niedotlenienie organizmu, duszności, problemy z oddychaniem czy drażniący kaszel – wylicza. – Jednak po jakimś czasie trafiają do nas na oddział np. młode osoby, które nigdy nie paliły, prowadziły zdrowy tryb życia, a mają zmiany, które doprowadziły do włóknienia płuc – stwierdza. Lekarka przyznaje, że już od dłuższego czasu pyta swoich pacjentów, czy przypadkiem w ich najbliższej okolicy nie doszło do pożaru toksycznych odpadów. – Pytam, gdzie mieszkają, bo często miejsce zamieszkania jest kluczem do rozwiązania ich zdrowotnych problemów – diagnozuje dr Prokop-Staszecka.
Beczki pełne toksyn
W beczkach zgromadzonych w Przylepie (Zielona Góra), które spłonęły w lipcu, znajdowały się „substancje silnie trujące powodujące bóle głowy, nudności, zawroty głowy czy utratę przytomności”. Tak wynika z ekspertyzy, którą dysponują śledczy z Prokuratury Okręgowej w Zielonej Górze. O tym, że odpady są niebezpieczne dla mieszkańców i jest problem z ich składowaniem, Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska w Zielonej Górze wiedział już od 2014 r.
Z raportu Najwyższej Izby Kontroli wynika, że gromadzenie odpadów ma „zazwyczaj daleko idące skutki w postaci zagrożenia dla środowiska oraz dla zdrowia i życia ludzi (...). Dym powstający podczas tego typu pożaru często zawiera wiele niebezpiecznych związków chemicznych. Do atmosfery uwalniane są m.in.: tlenek węgla, dwutlenek węgla, podtlenek azotu, amoniak, tlenek azotu, tlenki siarki, arsenu i jego związków, kadmu i jego związków, dioksyny czy pył zawieszony”.
Urzędnicy o niebezpieczeństwie wiedzieli od lat. – Normalna procedura powinna być taka, że osoby mieszkające w pobliżu płonącego składowiska powinny być ewakuowane. Tak się dzieje na zachodzie Europy, bo tam też płoną odpady. Nie tylko w Polsce. Jednak ewakuacja ludności pokazywałaby, że problem jest poważny. Jeśli weźmiemy pod uwagę, jak tych pożarów składowisk jest dużo, to za chwilę by się okazało, że co kilka dni ktoś gdzieś w Polsce musi się ewakuować – mówi Tomasz Borejza, autor wydanej w lipcu 2023 r. książki „Odwołać katastrofę. Rozmowy o klimacie, buncie i przyszłości Polski”. – Sytuacje z ostatnich lat związane z pożarami składowisk pokazują słabość instytucji, które powinny walczyć o ochronę środowiska. Temat ekologiczny interesuje polityków tylko wtedy, kiedy pojawia się w kontekście kampanii wyborczej. Ewentualnie, kiedy mieszkańcy lokalnej społeczności się zmobilizują i naciskają na samorządowców, to wtedy czasem coś pozytywnego się wydarzy. Nie trzeba być lekarzem, aby wiedzieć, że pożary toksycznych chemikaliów mają wpływ na nasze zdrowie – podsumowuje Borejza.
Jak doniosły 21.08 media, czyli już miesiąc po pożarze, Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska przekazał na likwidację składowiska w Przylepie 43 mln zł. Przypadek, czy… w związku z kampanią wyborczą?
Literatura
- reportaż TVN 24 „Wody czerwone”, emisja w połowie lipca br.