ŚWIĘTE GAJE, czyli ochrona przyrody
Warto podkreślić, że konwencjonalne podejście do ochrony przyrody opiera się na działaniach odgórnych, inicjowanych centralnie
fot. pixabay
Święte gaje to niewielkie fragmenty dziewiczych lasów, które rdzenni mieszkańcy chronili, uważając je za siedziby bogów. Mieszkańcy indyjskich wsi przywracają dziś prastare tradycje, bo przynoszą im one konkretne korzyści ekologiczne.
Zobacz także
Produkty i rozwiązania 2025 Innowacyjne produkty i rozwiązania 2025 dla wspólnot i spółdzielni mieszkaniowych
Przedstawiamy produkty i usługi, z których warto skorzystać, przeprowadzając remont i termomodernizację w 2025 roku. Nowoczesne i ekologiczne rozwiązania mogą z początku oznaczać wyższe koszty. Skąd wziąć...
Przedstawiamy produkty i usługi, z których warto skorzystać, przeprowadzając remont i termomodernizację w 2025 roku. Nowoczesne i ekologiczne rozwiązania mogą z początku oznaczać wyższe koszty. Skąd wziąć na to pieniądze? W naszym zestawieniu uwzględniliśmy także premie i granty dla spółdzielni i wspólnot mieszkaniowych, które pozwolą sfinansować planowane inwestycje. Życzymy miłej lektury!
Canada Rubber Polska Sp. z o.o. Hydroizolacja Dachów Budynków Mieszkalnych z Canada Systems
Hydroizolacja dachów to niezbędny element każdego budynku mieszkalnego. Bez prawidłowej ochrony przed wodą budynki narażone są na poważne problemy nie tylko estetyczne, ale również te strukturalne. Odpowiednia...
Hydroizolacja dachów to niezbędny element każdego budynku mieszkalnego. Bez prawidłowej ochrony przed wodą budynki narażone są na poważne problemy nie tylko estetyczne, ale również te strukturalne. Odpowiednia ochrona powierzchni dachowej pozwoli cieszyć się spokojem przez długie lata. Firma Canada Systems jest liderem na ogólnopolskim rynku w zakresie hydroizolacji dachów. W swojej ofercie firma posiada produkty odpowiadające na potrzeby nawet najbardziej wymagających klientów, od lat dostarczając...
PortalPRO Obowiązki zarządcy – kontrole okresowe i naprawy wykrytych awarii
Obowiązkiem właściciela i zarządcy budynku mieszkalnego jest utrzymanie budynku we właściwym stanie technicznym. Katalog wymagań - między innymi w kwestiach bezpieczeństwa konstrukcji, pożarowego, ochrony...
Obowiązkiem właściciela i zarządcy budynku mieszkalnego jest utrzymanie budynku we właściwym stanie technicznym. Katalog wymagań - między innymi w kwestiach bezpieczeństwa konstrukcji, pożarowego, ochrony przed hałasem, oszczędności energii czy ochrony środowiska – określa prawo budowlane, a dokładnie jego 62 artykuł. O czym nie wolno zapomnieć przy przeglądach okresowych i jakie są konsekwencje nieusuwania wskazanych nieprawidłowości?
Święte gaje były niegdyś rozpowszechnione na wszystkich lądach Starego Świata. Można o nich przeczytać w dziełach zapisanych klasyczną greką i sanskrytem. Z Europy zniknęły jednak po pojawieniu się tam chrześcijaństwa wraz z jego antropocentryzmem. Takie lasy strzeżone przez bóstwa wciąż można znaleźć jeszcze w Afryce i Azji.
Przykładowo w Indiach, Bhutanie czy Japonii. W ciągu ostatnich dekad dalej, co prawda, święte gaje tam niszczono, ale zaczęto także je chronić, restaurować, a nawet tworzyć od nowa, mimo niechętnej polityki państwa. Kryzys ekologiczny na subkontynencie indyjskim, spowodowany bezwzględną i masową eksploatacją przyrody, sprawił, że idea świętych gajów tam odżyła. Powrót do pradawnych tradycji dbania o naturę, traktowanych zbyt często wyłącznie jako zabobon, jest najlepszą rzeczą, jaka w ostatnich czasach mogła się przytrafić przyrodzie w Indiach.
Idea świętych gajów to element prastarej tradycji otaczania opieką cennych fragmentów przyrody. W krajach rozwijających się wiejskie społeczności chronią w ten sposób swoje lasy, uznając je za naturalne sanktuaria duchowe. Zgodnie z głębokimi przekonaniami religijnymi na terenie świętego gaju żadne drzewo, zwierzę czy roślina nie może doznać szkody.
Natomiast przyrodnicy traktują święte gaje jako naturalne skarbnice, w których znajdują się jeszcze prastare drzewa, liczne gatunki lian, leczniczych roślin, ssaków, gadów, płazów, ptaków i innych stworzeń, które gdzie indziej występują sporadycznie lub… wcale.
Ochrona przyrody – odgórnie
Warto podkreślić, że konwencjonalne podejście do ochrony przyrody opiera się na działaniach odgórnych, inicjowanych centralnie. Po raz pierwszy strategię tę zastosowano w 1890 roku, w USA, tworząc Narodowy Park Yosemite. Powstał w Kalifornii, na zachodnich zboczach gór Sierra Nevada. Ma 3030 km2 powierzchni, a zarządzany jest przez National Park Service. Ta zachodnia koncepcja dzikiej natury, która miała być całkowicie wolna od ludzi, a polegała na przymusowej ewakuacji rdzennych mieszkańców, została potem wdrożona na całym świecie.
Wielkie organizacje zajmujące się ochroną przyrody do spółki z rządami krajów się rozwijających, tworzyły ogromne terytoria służące ochronie różnych, coraz rzadziej występujących, rzeczywiście zagrożonych wyginięciem gatunków zwierząt takich jak lew, antylopa, tygrys, czy pantera. Jednocześnie wyrzucali z lasów i sawann miliony ludzi, którzy żyli tam od setek lat lub dłużej! Działania te nie dość, że były przyczyną wielu ludzkich cierpień to jako strategie konserwacyjne, okazały się nieskuteczne! Po czasie okazało się bowiem, że to właśnie rdzenna ludność najlepiej troszczy się o różnorodność biologiczną. Inicjuje np. kontrolowane pożary roślinności, dzięki którym usuwane są inwazyjne gatunki owadów.
Ostatnio na świecie zyskuje na znaczeniu kompletnie odmienna strategia ochrony przyrody, która oparta jest na działaniach oddolnych. Około 40% cennych przyrodniczo lasów na kuli ziemskiej jest wciąż chronionych i bronionych (!) przez tubylczą ludność żyjącą w tych lasach i wokół nich.
Wzmacnianie roli takich „obrońców ekosystemów”, czyli ludzi żyjących blisko dzikiej natury i mogących bezpośrednio doświadczać korzyści z tej bliskości płynących – jest najskuteczniejszą strategią ratowania tego, co jeszcze pozostało z bioróżnorodności na naszej planecie.
Wierzenia i ekologia
Rdzenni mieszkańcy lasów Azji Południowej wierzą, że są częścią wielkiej wspólnoty różnych bytów, do której należą nie tylko ludzie, ale też góry, rzeki, drzewa, ptaki i zwierzęta. Członkowie wspólnoty, którzy nie są ludźmi, przynoszą ludziom rozmaite korzyści; dlatego jest oczywiste, że ci muszą odwzajemniać się tamtym bytom odpowiednim traktowaniem, oddawaniem czci oraz ochroną i otaczaniem opieką. Takie przekonania były powszechnie uznawane we wszystkich kulturach zbieracko-łowieckich. I wciąż tak jest.
Ochrona dziewiczej przyrody stała się jeszcze większym wyzwaniem, gdy do Indii dotarło rolnictwo. Stało się to ok. 6000 lat temu. Zaczęto uprawiać rośliny i w szybkim tempie modyfikować pierwotne ekosystemy. Najpierw oczyszczano z drzew niewielkie obszary przeznaczone pod uprawę roślin. Po kilku latach porzucano dotychczasowe pola na rzecz kolejnych, znowu wydartych lasom. Praktyka ta nazywana jest gospodarka żarową.
Indolodzy doszli do wniosku, że właśnie wtedy pojawił się zwyczaj wyłączania spod upraw rolnych określonych fragmentów lasów, które jako święte gaje pozostawały nietknięte. Obowiązywał wtedy także całkowity zakaz usuwania cennych gatunków drzew, takich jak mahua, czy rodzina Ficus.
W świetle badań, okazało się, że święte gaje przetrwały fundamentalny przełom w dziejach rolnictwa, czyli zastąpienie gospodarki żarowej osiadłym rolnictwem, w którym zaczęto stosować płodozmian.
Pierwszy duży kryzys ekologiczny
Wraz z rozwojem osiadłego rolnictwa pojawiły się pierwsze miasta-państwa. Około 3500 lat temu cywilizacje Indusu zostały zastąpione kulturą władców wedyjskich. Według jednej z interpretacji eposu Mahabharata, te pierwsze państwa powiększały swoje granice, wypalając lasy w celu wyrugowania ludów zbieracko-łowieckich oraz wprowadzenia stałego osadnictwa opartego na hodowli zwierząt i uprawie rolnej. Doprowadziło to jednak do kryzysu żywnościowego. Dowody, choć skąpe, sugerują, że gleby zaczęły się wyjaławiać, deszcze stały się rzadsze, a w lasach zaczęło ubywać łownych zwierząt i drzew, z których pozyskiwano owoce i liście na nawóz.
W reakcji na ten pierwszy duży kryzys ekologiczny pojawiły się religie, takie jak dżinizm i buddyzm. Zalecały one wegetarianizm i generalnie ograniczanie spożycia żywności. Religie te przyczyniły się także do wzmocnienia znacznie starszej od nich tradycji świętych gajów. Gautama Buddha, twórca buddyzmu, urodził się w takim świętym gaju, w Lumbini (dziś Nepal) około 2600 lat temu. Sufijski islam, który rozprzestrzenił się w Indiach w X wieku również wspierał tradycję świętych gajów, czyli po prostu ochronę lasów.
Kolonialiści i misjonarze kontra święte gaje
Do niemal całkowitego zniszczenia tej proekologicznej tradycji doprowadził w XVIII wieku podbój Indii przez brytyjską Kompanię Indii Wschodnich. Gdy pierwsi brytyjscy podróżnicy opisywali Indie jeszcze jako „ogromny ocean drzew”, brytyjscy kolonialiści szybko dewastowali środowisko, przejmując i scalając tereny. Pola, stawy i inne zasoby naturalne zostały bezpardonowo odebrane wieśniakom i stały się własnością państwa. Wiele z nich zostało przekazanych posiadaczom ziemskim, których Brytyjczycy rekrutowali z liderów lokalnych plemion. Ci godzili się na płacenie podatków, a ciężary przerzucali na dzierżawców i robotników – tych samych, którym wcześniej zabrano ich lasy i ziemię. Aby zwiększyć powierzchnię pól powycinano również większość świętych gajów. Na koniec państwo znacjonalizowało wszystkie ocalałe lasy, twierdząc, że pozwoli to zarządzać nimi w nowoczesny sposób. Brytyjscy kolonialiści rozpoczęli masową wycinkę drzew dla pozyskania drewna. Nie oszczędzono nawet prastarych olbrzymów mahua!
Do roku 1860 powierzchnia lasów na Półwyspie Indyjskim skurczyła się tak bardzo, że w końcu zaczęto mówić o potrzebie zahamowania niszczycielskiego procederu. Powołano nawet inspektora generalnego lasów. Stanowisko objął niemiecki botanik D. Brandis (sami Brytyjczycy słabo się na lasach znali, bo dawno temu się ich u siebie pozbyli). Ubolewał nad zdziesiątkowaniem świętych gajów i bezlitosną eksploatacją tego leśnego dziedzictwa. Proponował pozostawienie znacznej części lasów pod nadzorem rdzennej ludności. Nic z tego. Władze kolonialne w praktyce zaczęły wdrażać ten postulat dopiero w latach 30. XX wieku i to w mocno okrojonej skali. Za to państwowy zarząd lasów stał się największym właścicielem ziemskim w Indiach.
W latach 50. pod jego kontrolą znalazło się około 70 mln ha. To nie wszystko. Do degradacji środowiska przyczynili się także misjonarze, którzy pojawili się w północno-wschodnich Indiach także w latach 50. Zaczęli nawracać na chrześcijaństwo całe plemiona, a ich nienawistny stosunek do wierzeń lokalnych, uznawanych za pogańskie doprowadził do bezwzględnego niszczenia świętych gajów, jak również świętych stawów (święte stawy to znajdujące się w świętych gajach oczka wodne, do których człowiek może się zbliżyć tylko w jednym celu – nabrania wody pitnej).
Ludzie ekosystemowi, ludzie biosferyczni
Wspólnoty lokalne nie miały już generalnie nic do gadania. Definitywnie odebrano im ich prastare prawa do lasów. Gospodarka leśna przestała funkcjonować według modelu „pod kontrolą wspólnoty lokalnej”. Zastąpił ją model „las otwarty dla każdego”.
Mimo narzucenia modelu „otwartego dostępu” do lasów społeczności lokalne nie poddały się i nie zrezygnowały do końca z walki o swoje prawa. W 1947 roku Indie odzyskały niepodległość, a Mahatma Gandhi, jej charyzmatyczny ojciec, wielokrotnie mówił o konieczności zwiększenia podmiotowości społeczności lokalnych. Jednak jego wizja została całkowicie odrzucona przez pierwszy rząd niepodległych Indii, który nie zamierzał oddać rdzennym mieszkańcom nawet kawałka lasu. Przeciwnie, jeszcze bardziej ograniczył ich prawa.
Tu dygresja. Według terminologii zaproponowanej przez jednego z twórców nowoczesnej biologii konserwacyjnej, Raymonda Dassmanna, mieszkańcy wiosek to „ludzie ekosystemowi podczas gdy przedstawiciele władz to typ „ludzi biosferycznych”. Ludzie ekosystemowi korzystają głównie z siły swoich mięśni oraz siły zwierząt, aby zdobywać i przetwarzać większość dóbr, które konsumują. Zasada – dobra te pochodzą z obszaru o powierzchni nie przekraczającej 50 km2 od ich miejsca zamieszkania. Ponieważ ekosystemowi żyją w bezpośrednim sąsiedztwie swojej naturalnej bazy zaopatrzeniowej, w pełni doceniają, jak życiodajna jest przyroda.
Natomiast ludzie biosferyczni, dzięki łatwemu dostępowi do takich źródeł energii, jak np. paliwa kopalne, mogą transportować i przetwarzać na swoje potrzeby olbrzymie ilości surowców pochodzących z dowolnego miejsca na świecie. Ich ślad ekologiczny jest za to setki razy większy niż ślad ekosystemowych. Dla biosferycznych odległe dobra naturalne są jedynie źródłem rudy, drewna, czy energii, a w najlepszym razie – atrakcją turystyczną. Ludzie ekosystemowi to dla nich nic więcej, niż tania siła robocza lub przeszkoda w dobraniu się do potrzebnych zasobów naturalnych. Usługi ekosystemowe, szanowane przez społeczności lokalne, biosferyczni lekceważą.
Jak wszędzie na świecie, również w Indiach władzę mają ludzie biosferyczni, którzy dowodzą, że ich celem jest takie zarządzanie dobrami wspólnymi, aby służyły wszystkim. Jednak rzeczywistość wygląda inaczej.
Od czasu odzyskania niepodległości w Indiach wysiedlono dziesiątki milionów ludzi, aby zrobić miejsce dla kopalń, zapór, elektrowni i innej infrastruktury.
Jeśli święte gaje mają przetrwać, ludzie ekosystemowi muszą odzyskać dostęp do wszystkich usług, które te gaje oferują. Jeśli władza ludzi biosferycznych doprowadzi do tego, że święte gaje przestaną świadczyć ekosystemowe usługi, wówczas lokalne społeczności stracą motywację do ich ochrony.
Szansa na zrównoważony rozwój?
Dla mieszkańców zalesionych terenów Indii klimat zmienił się na lepsze w latach 80., kiedy zaczęły się akcje protestacyjne pod hasłem „Ocalić las, ocalić ludzi”. Społeczności lokalne domagały się przywrócenia prawa własności do lasów. Protesty doprowadziły w końcu do przyjęcia w 2006 roku ustawy mającej naprawić krzywdy i przywrócić sprawiedliwość. W 2009 roku pierwsze wioski w Indiach odzyskały prawo do wspólnotowych lasów! Rdzenni mieszkańcy mogli wreszcie pozbyć się intruzów z zewnątrz i wprowadzić własny nadzór nad dobrami natury na swoich terenach.
Obecnie, we wioskowych wspólnotach często prowadzi się dyskusje, jak zadbać, aby korzystanie z lasów odbywało się w sposób zrównoważony. Długa lista reguł spisana została w księdze, której motto stanowią słowa jednego z przedstawicieli wioskowej starszyzny: Do kogo należy ten las? Nie do rządu, nie do wioski, nie do żadnego z nas. Rzeczywistymi właścicielami są ci, którzy jeszcze się nie urodzili. My jesteśmy tylko jego opiekunami, którzy mają ten przywilej, że mogą wziąć z lasu to, czego potrzebują, przyszłym pokoleniom pozostawiając całe to dziedzictwo w stanie nienaruszonym. Słowa te to prawdziwa kwintesencja zrównoważonego rozwoju.
Choć administracja leśna wciąż robi problemy, już 3600 wiosek w stanie Maharashtra odzyskało prawo do własnych lasów. Ostatnio pojawiła się tam nawet inicjatywa utworzenia federacji zrzeszającej wiele wiosek. Szykuje się zatem fascynujący eksperyment: wspólnie zarządzana ochrona zasobów naturalnych lasów na większym, wspólnotowym obszarze. Zdecydowano także, że około 10% powierzchni wspólnotowych lasów zostanie przeznaczonych na nowe święte gaje.
Aby tak się faktycznie stało powinno się ludzi ekosystemowych wesprzeć, najlepiej politycznie! Wtedy będą mogli stawić czoła ludziom biosferycznym, którzy są zainteresowani wyłącznie grabieżą – pozyskiwaniem drewna, surowców mineralnych, ziemi i wody. Wszystko po to, aby zaspokoić swoje potrzeby konsumpcyjne.
Takie społeczne ruchy oddolne powstają na całym świecie. Rdzenna ludność przeciwstawia się eksploatacji piasków roponośnych w Kanadzie, ropociągom w USA, zaporom wodnym w Brazylii, kopalniom w Nowej Gwinei oraz zastępowaniu lasów deszczowych palmami oleistymi w Indonezji. Według doniesień światowych mediów ci lokalni obrońcy środowiska są szykanowani, prześladowani, a nawet zabijani na bezprecedensową skalę, ale czasem wygrywają też wielkie bitwy. Z systemem i instytucjami państwowymi.
Święte gaje, to dziś ściśle chronione mateczniki leśne w Azji. Stanowią ostoję dla wielu rzadkich gatunków roślin i zwierząt, a znajdujące się w nich strumienie i stawy stanowią unikalne zasoby wody pitnej, z której korzystają lokalne społeczności.